Betonoza doskwiera coraz większej liczbie polskich miast, a zastępowanie zielonych obszarów betonowymi płytami jest powszechnym zjawiskiem. Wpływa to nie tylko na drastyczną zmianę krajobrazu, ale jest także realnie niebezpieczne dla mieszkańców – choćby z racji bezustannie rosnących temperatur. Przyjrzyjmy się więc kilku polskim miastom, w których zabetonowanie jest na szczególnie wysokim poziomie.

 

Skierniewice z widmem braku wody

Sztandarowym przykładem betonozy są Skierniewice. W latach 70. było to miasto pełne zieleni, drzew i kwiatów. W latach 2005-2006 skierniewicki rynek przeszedł jednak totalną metamorfozę – pozbawiono go roślinności, a w jej miejsce pojawiły się „nowoczesne”, betonowe płyty.

Pozbawiony zieleni rynek w Skierniewicach

 

Efekty zmiany są katastrofalne. Przez nagrzewanie płyt i brak naturalnej, drzewnej osłony drastycznie zwiększyła się odczuwalna temperatura. Ponadto, w miesiącach wakacyjnych miasto boryka się z zagrożeniem braku wody.

Władze Skierniewic postanowiły jednak zrobić krok w kierunku poprawy sytuacji i przywrócenia obszarów zielonych. Miasto weźmie udział w projekcie „Odbetonowani”. Bazując na przeprowadzonym badaniu wśród mieszkańców na temat tego, co powinno się zmienić w mieście, na rynku powstaną zielone obszary, miejsca do relaksu oraz schronienia przed słońcem i nadmiernym deszczem.

 

Włocławek z kosztownym usunięciem zieleni

Niegdyś zielony Włocławek w 2014 roku został „zrewitalizowany” w dość osobliwy sposób. Zmiana polegała głównie na usunięciu obszarów zielonych i zastąpieniu ich wielkoformatowymi płytami z betonu. Mieszkańcy wręcz okrzyknęli rynek „betonową pustynią”. Najwięcej kontrowersji budził jednak fakt, że za pozbycie się drzew, traw i krzewów zapłacono aż 6,3 mln złotych.

Zmiany na Starym Rynku we Włocławku / fot. Sławomir Bieńkowski

 

Z biegiem czasu władze Włocławka także stwierdziły, że w mieście jest za mało zieleni. Mimo podjęcia próby zmiany tego stanu rzeczy, terenów zielonych będzie jednak znacznie mniej niż przed rewitalizacją. Stanowczo niższa jest także kwota, która może zostać przeznaczona na ten cel (około 600 tysięcy złotych). Problemem okazuje się również to, że miasto w centrum dysponuje zaledwie 5% nieruchomości, co ogranicza możliwości przeprowadzenia większych zmian.

 

 

Gorące jak patelnia Krzeszowice

Krzeszowice kilka tygodni temu niechlubnie zasłynęły z akcji przeprowadzonej przez 19-letniego Kacpra Ropka. Widząc pogłębiający się problem zwiększającej się temperatury, postanowił sprawdzić poziom ciepła w praktyce. Kacper w słoneczny dzień wybrał się na wybetonowany rynek w Krzeszowicach z patelnią i jajkami. Jaki był tego efekt? Bez dodatkowego źródła ciepła, korzystając wyłącznie z nagrzewających się betonowych płyt, w 80 minut… przyrządził jajecznicę.

Eksperyment Kacpra pokazuje, jak wielkim niebezpieczeństwem są zabetonowane obszary. Nagrzewające się płyty powodują nie tylko dyskomfort, ale mogą mieć także negatywny wpływ na zdrowie. Z problemu zdają sobie sprawę także mieszkańcy, którzy przygotowali petycję w sprawie przywrócenia zieleni w przestrzeni publicznej. Problemem jest jednak brak środków na ten cel.

 

Nowoczesny, betonowy Poznań

Przykład z wielu polskich, betonowych miast wziął także Poznań. Władze podjęły się modernizacji Rynku Łazarskiego (kosztującej niemal 43 miliony złotych), która polegała na wprowadzeniu nowoczesnych brył i estetycznego, spójnego wykończenia. Niestety, włodarze Poznania zapomnieli przy tym o zieleni, zastępując niemal wszystkie drzewa i krzewy kamieniem i betonem.

Według osób odpowiedzialnych za realizację przedsięwzięcia, wycinka drzew była podyktowana koniecznością poprowadzenia nowych sieci wodociągowych i kanalizacyjnych. Zechciano także zwiększyć przepustowość dróg i poszerzyć chodniki. Poza niewielkimi donicami zabrakło jednak miejsca dla roślin.

Jedyna roślinność obecna na Rynku Łazarskiego / fot. Piotr Skórnicki, Agencja Gazeta

 

A przecież wcale nie musi tak być! Jedna z naszych inwestycji – zbiornik Hydrozone Benefit wraz z kanalizacją deszczową w Międzywodziu pokazuje, że budowa nowych obiektów wodnych nie musi nieść za sobą negatywnych konsekwencji dla zieleni. Co więcej, zastosowana infrastruktura wręcz wspiera rośliny – choćby poprzez implementację systemów podczyszczania, dzięki którym woda może być z powodzeniem ponownie użyta do podlewania. Nad całością czuwa natomiast system Bumerang SMART, pozwalający na monitorowanie i zarządzanie całym obiektem.

 

Łódź i problemy z deszczem

Duże ilości betonu dają się we znaki także w Łodzi. Efektem ubocznym usunięcia części zielonych obszarów w Łodzi jest nie tylko zwiększenie odczuwalnej temperatury, ale także częste zalania ulic. Mimo usilnych starań i modernizacji systemów kanalizacyjnych większe opady często skutkują zmienianiem jezdni w rzeki.

Plac Dąbrowskiego w Łodzi pokryty betonem

 

Władze Łodzi starają się jednak walczyć z betonozą, dodając więcej zieleni w przestrzeniach publicznych. Jednym z najnowszych projektów jest całkowita przebudowa Placu Wolności w taki sposób, aby pojawiła się na nim większa liczba drzew, trawników i krzewów. Powstaną także tak zwane ogrody deszczowe i systemy do samowystarczalnej retencji.

Problem z betonozą w polskich miastach jest niestety nadal powszechnym zjawiskiem. Poza wymienionymi pięcioma miejscowościami, w wielu innych zakątkach naszego kraju widujemy sytuacje, w których kamień, kostka brukowa i beton pokrywają dużo większe powierzchnie niż obszary zielone. Dobrze, że część z miast powoli reflektuje się i stara się przywrócić zieleń w miejskim krajobrazie. Droga do zielonej równowagi jest jednak wciąż długa i, nomen omen, wybrukowana wieloma problemami…

 

Źródła: