Ostatnie tygodnie stoją pod znakiem debaty na temat zasobów wodnych, które według specjalistów są na bardzo niskim, prawie najniższym w całej Europie, poziomie. W naszym kraju na jednego mieszkańca przypada nawet 3 razy mniej wody, niż wynosi średnia europejska, co jest jasnym sygnałem alarmowym, że należy podjąć poważne kroki, aby ten stan zmienić.

Główne przyczyny

Bardzo małe zasoby wodne – w połączeniu ze zmianami klimatycznymi – są powodem do zaniepokojenia. Sytuacja jest na tyle poważna, że trudno w krótkim czasie poprawić statystyki. Przede wszystkim wynika to z niekorzystnej lokalizacji geograficznej. Polska jest położona na granicy klimatów kontynentalnego i atlantyckiego, w efekcie czego znajdujemy się bardzo nisko pod względem opadów atmosferycznych. Sytuację pogarszają również bezśnieżne zimy, których jesteśmy świadkami od wielu lat.

Nie bez znaczenia dla „pustynnienia” jest również nieodpowiednia gospodarka wodna kraju. Niewystarczająco dbamy o lasy i o renaturyzację (proces przywrócenia środowisku stanu naturalnego) bagien oraz rzek.

Do przyczyn powodujących redukcję zasobów wód należy również tzw. „zabetonowanie miast”, czyli tworzenie coraz większej ilości obiektów uszczelnionych w przestrzeni miejskiej (np. place, parkingi, deptaki, drogi). Zabudowując powierzchnie ziemi betonem pozbywamy się naturalnych obszarów chłonnych. Woda pochodząca z opadów nie ma możliwości infiltracji w grunt i zasilenia zasobów słodkich wód podziemnych, a jedynie uczestniczy w spływie powierzchniowym, trafiając często do odbiorników wód słonych (morza i oceany). Ogromna ilość przestrzeni betonowych wiąże się ze zmniejszeniem ilości roślin, a co za tym idzie redukcją zdolności retencyjnej szaty roślinnej i ograniczeniem intensywności procesu ewaporacji, będącego składową obiegu wody w przyrodzie.

Polacy jeszcze nie odczuwają coraz gorszej sytuacji hydrologicznej, natomiast bagatelizowanie przesłanek i analiz ekspertów, sprawia się problem się będzie pogłębiał. Rośliny zaczynają domagać się wody, a bezśnieżne zimy sprawiają, że wiosną odpływ z wód roztopowych jest zbyt słaby.

Jak temu zapobiec?

Częściowym rozwiązaniem tego problemu może być stosowanie lokalnie zbiorników retencyjnych. Niestety w Polsce na skutek ograniczeń warunków topograficznych nie zawsze i wszędzie jesteśmy w stanie budować duże zbiorniki, zatem uzupełnieniem potrzeb może być montaż zbiorników, tzw. „małej retencji”.

Mała retencja służy przede wszystkim zatrzymywaniu jak największej ilości wody w miejscu jej powstania, przy jednoczesnym wspieraniu rozwoju środowiska naturalnego. Zwiększanie możliwości retencyjnych, dzięki budowie takich zbiorników, ma przeciwdziałać zarówno suszom, jak i powodziom.

Woda, o którą powinniśmy walczyć za pomocą różnorodnych środków, jest przydatna nie tylko dla naszej gospodarki, ale również stwarza naturalne warunki dla wielu gatunków roślin oraz zwierząt, których funkcjonowanie korzystnie wpływa na polepszenie jakości wód użytkowych. Zbiorniki retencyjne mogą przyczynić się w znacznym stopniu do utrzymania parków i zieleni w mieście, coraz częściej odbudowywanych i pożądanych przez mieszkańców.

Nowe prawo wodne, wprowadzając nową definicję wód opadowych i roztopowych i narzucając opłaty za retencję utraconą, stanowi mobilizacje ekonomiczną do działań proekologicznych.